Playlist

Obserwatorzy

sobota, 17 listopada 2012

Spotkanie...

Obudziłam się po ósmej. Byłam jak połamana bo spałam na kanapie. Rozprostowałam się i poszłam zjeść śniadanie.
Następnie ubrałam się i poszłam się przejść po parku. Usiadłam na ławce i po chwili przyszedł mi do głowy pomysł, że pójdę do galerii i rozejrze się za jakąś kiecką na wesele. Przemierzając wszystkie sklepy niestety nic nie wpadło mi w oko.
Na koniec poszłam do Empiku aby zobaczyć czy mają jakieś fajne płyty. Wychodząc przyszedł do mnie sms. Sięgnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam że Tomek napisał. Wiadomość była tej treści.:Cześć. Jestem już w Elblągu, pogoda wspaniała, ale tęsknie za Tobą.. Kocham Cię. Tomson."
Wpatrzona w telefon chciałam odpisać, lecz nagle wpadłam na jakiegoś faceta i przypadkowo wytrąciłam telefon z ręki, który wpadł do fontanny.
-patrz jak leziesz! wrzasnęłam wkurzona, nie zwracając uwagi na to kto to był. Dopiero po chwili spojrzałam na tego osobnika. Był to Wozzo.
-Zawsze miałaś mocny charakter- oznajmił z bananem na twarzy.
-sorry Wojtas, nie wiedziałam że to ty.
-spoko, sama jesteś?
-tak, Tomek  wyjechał do Elbąga. Jutro powinien wrócić. a ty też sam?
-nie, poczekaj chwile, musze ci kogoś przedstawić...
nie wiedziałam kogo Wojtek ma na myśli. On pobiegł w strone płyt z filmami. Po jakiejś minucie wrócił wrócił trzymając za dłoń jakąś dziewczyne. Była dość ładna. Brunetka,wysoka i szczupła o zielonych oczach.
-To jest Ola. oznajmił wozz...- moja dziewczyna... na te słowa lekko zakręciło mi się w głowie..
Starałam się udawać, że wszystko jest w porządku.
-hej. Martyna jestem. była dziewczyna Wojtka.-powiedziałam z lekkim sarkazmem w głosie.
-wiem. Wojtek sporo o tobie mówił.
-pewnie same złe rzeczy.
-wręcz przeciwnie.
Dziewczyna imieniem Ola na pierwszy rzut oka wydawała się miła, ale  szczerze mówiąc źle jej z oczy patrzyłam. Wojtek był w nią wpatrzony jak w obrazek.
- ja idę. miło było cię spotkać Wojtek.-powiedziałam.
-ciebie też.
Oddaliłam się i poszłam do kawiarni. Zamówiłam cappucino i usiadłam przy stoliku. Po chwili zobaczyłam, że Wojtek i Olka stoją na przeciwko kawiarni, w której byłam, całowali się. 
Trochę drażniło mnie, że Wojtas mnową dziewczyne a mnie kiedyś tak potraktował. Zamyślona spojrzałam na telefon. Miałam parę nieodebranych połączeń od Tomka. Oddzwoniłam do niego, odebrał odrazu.
-hej, co chciałeś?
-Cześć, wracam wieczorem do Wawy.
-To super, a co tak szybko?
-Tęsknie za tobą, a tak w ogóle to nie ma sensu żebym dłużej został bo ta moja kuzynka i tak już wychodzi ze szpitala.
-aha, to się ciesze. A o której będziesz?
-około dwudziestej. może trochę poźniej
-to będe czekać.
-ok
-to do zobaczenia.
-pa
Ucieszyłam się, że Tomson wraca tak szybko bo z nudów już nie mogłam wytrzymywać. Była godzina 16:00, więc zrobiłam zakupy aby zrobić romantyczną kolacje. Wróciłam do domu i wzięłam się za gotowanie. Tomek nie wracał, a była już 22:30. Dzwoniłam do niego ale miał wyłączony telefon. Wkurzona zgasiłam świece, które naszykowałam do kolacji, zjadłam sama, poszłam się umyć i spać. 
Następnego dnia przebudziłam się dość wcześnie. Zobaczyłam, że Tomson leży koło mnie i również nie śpi, tylko opiera głowe o łokieć i gapi się na mnie. Ja położyłam się tyłem do niego, bo byłam wkurzona. On zbliżył się do mnie i zaczął całować po ramieniu.
-Zostaw mnie!!!-krzyknęłam odpychając od siebie Lacha.
-czemu?
-czekałam na ciebie a ty nawet nie raczyłeś odebrać telefonu!
-przepraszam, ale fon mi się rozładował. a nie przyjechałem na czas bo samochód nie chciał odpalić.(no to kommentujcie ;** taka mała prośba. podpisujcie się swoimi ksywkami, imionami czym kolwiek chcecie :DD Bigg'up )

wtorek, 13 listopada 2012

Wyjazd...

Tomek niechętnie wstał i poszedł otworzyć drzwi..
Ja przeszłam z ogrodu do salonu. Po chwili w pokoju pojawił się Tomson a zaraz za nim Julia i Dziamas.
-cześć! powiedziałam
-hej...
-napijecie się czegoś?
-nie my tak tylko na chwilke... mamy coś dla was.
Julia sięgnęła z torebki jakąś koperte.  Podała ją mnie. Tomek  zaczął się szczerzyć sam do siebie.
-a temu co? zapytał Dziamas
-Łapówkę Martyniee dajecie? spytał żartobliwie Tomasz.
-nie, i nie Martyniee tylko wam obojgu..
-ahaa to sorry odpowiedział..
Otworzyłam kopertę. W środku było zaproszenie na ślub i wesele. Przeczytałam je i dałam Tomsonowi.
-no to elegancko! oznajmił Tomek..
-a mówiłam, że się pobiorą! powiedziałam z zachwytem do Tomsona.
Grzesiek i Julia uśmiechnęli się.
-mamy nadzieję, że będziecie?
-pewnie że tak! 
- to super. my już się będziemy zbierać..
-ok dziękujemy za zaproszenie..
- nie ma za co, To cześć wam!
-pa. odpowiedziałam im..
ucieszyłam się, że z Tomkiem wybieramy się na wesele. Zaczęłam rozmyślać jaką sukienkę sobie kupię i jaką fryzure zrobię. Ponownie poszłam do ogrodu i usiadłam na leżaku. Słyszałam, że tomek gada z kimś przez telefon. Po chwili przyszedł do mnie i usiadł obok.
-co się stało? zapytałam..
-muszę jechać do Elbląga.
-czemuż by to?
- bo jakaś moja kuzynka jest w szpitalu czy coś i mam przyjechać.
-aha, i kiedy jedziesz?
-musiałbym już jechać, a może pojedziesz ze mną?
-jakoś nie mam ochoty, a ile cie nie będzie?
-jakieś dwa, trzy dni..
-no okej okej, jakoś wytrzymam..
-serio nie chcesz jechać?
-nie to że nie chce, po prostu nie mam ochoty, wole zostać w Wawie...
-no dobrze, to ja się idę pakować.
-okej.. odpowiedziałam...
Tomek poszedł się pakować. po 30 minutach był już gotowy... pożegnaliśmy się  i pojechał.
Żeby zabić czas oglądałam TV i w końcu zasnęłam przed telewizorem...
( no wreszcie wygramoliłam się ze szlabanu! yeeah! teraz mam strasznie wielką wene że nie wiem co!!!  rozdziały co parę dni dość długie ;** Bigg'up)

wtorek, 6 listopada 2012

siema! niedługo bedą juz ciagle rozdziały :D mam napisanych juz duzo wiec  co 2 dni będą przawdopodobnie nowe :!!! :D

środa, 10 października 2012

cz.2 Zgoda...

Obudziłam się po godzinie 9.Rozejrzałam się po 

pokoju i nie było tam Tomka.

Przeciągnęłam się,założyłam szlafrok i zeszłam na dół,

 Tomson akurat był w kuchni i jadł śniadanie.

Hej-powiedziałam. 

On ni nie powiedział,wstał,podszedł do mnie,objął 

mnie w talii i namiętnie pocałował. 

Ja splotłam ręce wokół jego szyi. 

-Co za miłe powitanie-oznajmiłam. 

-Przy mnie będziesz mieć tak codziennie. 

-Mi to wcale nie przeszkadza

Teraz to ja pocałowałam Tomasza.

-Chcesz jechać ze mną na siłownię ,będzie Śniady i 

Torres.

-No nie wiem,a kiedy?

-Za chwilę. 

-No jakoś nie mam ochoty.

-Proosze... Tomson zrobił maślane oczy. 

-No dobrze. -To ja lecę na górę po torbę i poczekam 

na ciebie w samochodzie.

-Ok. Ja się jeszcze ubiorę i spakuję.

-To ja czekam. Dałam Tomkowi buziaka w policzek.

 On pobiegł do góry po torbę sportową a następnie 

poszedł wyjechać samochodem z garażu. Ja ubrałam 

się, uczesałam, wymalowałam i spakowałam sportowe 

ciuchy. 

Poszłam do samochodu w którym czekał na mnie

Tomasz.

-Gotowa? 

-Tak. Odjechaliśmy i po 30 minutach byliśmy na 

siłowni.

Byli tam już Śniady i Torres.

 -Cześć wam- powiedziałam 

-Siemanko  - odpowiedzieli wyszczerzeni chłopacy. 

Poszłam do szatni się przebrać, ale szczerze mówiąc 

nie miałam ochoty nic robić bo bolała mnie głowa.

Na początek poszłam na bieżnie ale to moje 

,,bieganie" nie trwało to długo, bo po 5 minutach 

poszłam usiąść na kanapę. 

-Co jest Martynka? Sił już nie masz?

- zapytał drażniącym głosem Śniady

-Głowa mnie boli! Tomson słysząc to podszedł do 

mnie. przykucnął i chwycił za dłonie.

 -Bardzo się boli? 

-Tak! 

-To może zawieźć cię do domu? Odpoczełabyś sobie.

-Nie dzięki. Jak mnie nie przestanie boleć to

 zadzwonię po taksówkę i pojadę. 

-Ok -A ty się mną nie przejmuj. Idź do chłopaków.

 Dam sobie radę. 

-No dobrze to idę. Tomek poszedł ćwiczyć dalej.

 Minęło 20 minut a głowa bolała mnie coraz bardziej.


Poszłam się przebrać i zadzwoniłam po taksówkę. 

Pojawiła się w ciągu 5 minut. Pożegnałam się z 

chłopakami i odjechałam do domu. 

Gdy byłam już na miejscu wzięłam tabletkę 

przeciwbólową, usiadłam na kanapie i włączyłam 

telewizor.

 Nie leciało nic ciekawego więc go wyłączyłam. 

Przez chwilę siedziałam na kanapie ale po jakimś 

czasie poszłam do ogrodu.

Rozłożyłam na trawie koc i położyłam się. Włożyłam

 słuchawki na uszy i słuchałam Michaela Jacksona. 

Patrzyłam w niebo. 


Chmury przysłaniały słońce. Byłam tak zamyślona i 

wsłuchana  w muzę że nawet nie zauważyłam że 

Tomson wszedł do ogrodu

Ukucnął nad moją głową i zdjął mi słuchawki z uszu. 

-Ej no! Co mnie straszysz?-krzyknęłam 

-Sorki. Myślałem że wiesz że tu jestem. 


-nie wiedziałam.

-Boli cię jeszcze głowa? 

-Już nie. Wzęłam tabletkę i mi przeszło. A musisz tak 

nade mną strać? 

-Nie muszę. 

-Dzięki. 

-Proszę. Ale dzisiaj jest upał- powiedział Tomek

 zdejmując koszulkę. Tomek położył się koło mnie.

 Również patrzył w niebo.

-Ale ładne chmurki-oznajmił nagle Lach. Spojrzałam 

na niego jak na debila. On również się na mnie 

spojrzał. 

-No co? Popatrz. Ta wygląda jak zamek, ta jak 

samolot a ta jak gitara.

 -Oj Tomek. Dzieciak z ciebie! 

-Co? Ze mnie? 

-Tak z ciebie

 -Nieee 

-Taaak 

-A udowodnić ci? 

-Dajesz. 

-Ryzykantka z ciebie

-Wiem.

Tomek zaczął mnie łaskotać po całym ciele. Nie 

mogłam wytrzymać ze śmiechu. 

-Jednak jesteś dzieciak. Tomasz chwycił mnie za 

nadgarstki, tak abym nie mogła uciec. 

-Teraz mi nie uciekniesz. 

-No niestety. Tomek zaczął przybliżać swą zacną 

twarz do mojej. Nasze usta zetknęły się ze sobą. Po 

chwili jego usta powędrowały na moją szyję i 

ramiona. Było nam tak dobrze lecz nie dane nam było

 to dokończyć ponieważ usłyszeliśmy że ktoś dzwoni

do drzwi...... (noo dobra nie będzie tak że na ilość 

komentów... boo widze że ciaagle to komus nie 

pasuuje :)) więc zrobimy tak że będe dodawać je co 

pare dni :D Bigg'up ;**

środa, 3 października 2012

Zgoda...


Po czterech dniach wyszłam ze szpitala. Byłam 

załamana. Dziś miał się odbyć pogrzeb mojej 

córeczki. 

Gdy przyjechaliśmy ze szpitala od razu poszłam do

 salonu. Usiadłam na kanapie i płakałam. Po pięciu


minutach przyszedł Tomek: 

- nie płacz-powiedział Ja nic nie odpowiedziałam tylko

 dalej płakałam. 

Tomek objął mnie. 

-Może coś zjesz?

- zapytał - Nie

 jestem głodna. 

- Ale musisz coś zjeść. 

- Nie chcę.

-Ale lekarz powiedział...

- Nie obchodzi mnie co lekarz powiedział!

- Martyna musisz być silna. Przejdziemy przez to 

razem. 

- Dziękuje ci że jesteś ze

 mną. 

- Zawsze będę. Na te słowa Tomek 

pocałował mnie. W jego ramionach czułam się tak 

dobrze i bezpiecznie. Wiedział że nie mam ochoty 

rozmawiać więc przesiedzieliśmy w salonie pół

 godziny. Po tym czasie poszłam szykować się na 

pogrzeb. Po godzinie ja i Tomek byliśmy w kościele.

 Byli tam moi znajomi, rodzina chłopacy z afro. 

Trwało to około dwóch godzin. Oczywiście Łoza nie

 było. Pojechaliśmy z Tomsonem do domu. Ból jaki 

miałam w sercu był nie do opisania. Z dnia na dzień 

czułam się lepiej. Gdyby nie wsparcie Lacha 


załamałabym się. Po dwóch tygodniach siedzenia w 

domu czułam się na tyle dobrze że postanowiłam 

pójść do miasta. Najpierw poszłam do galerii

 handlowej. Kupiłam sobie parę nowych ciuchów.



Wychodząc zobaczyłam fajny sklep z czapkami.

 Weszłam do niego i kupiłam Tomsonowi zarąbistego 

fullcapa. Byłam pewna że mu się spodoba. Wracając

 musiałam minąć dom pracy twórczej chłopaków. 

Modliłam się o to żeby nie spotkać Wojtka lecz

 niestety wywalał śmieci. Wyglądał jak nie on. 

Potargana, stara koszula i nieogolona twarz. Chciałam

 żeby mnie nie zauważył ale on zaczął się do

mnie zbliżać. Nie wiedziałam co mu może strzelić do

 łba. Zaczęłam szybciej iść żeby tylko mnie nie 

zaczepił. 

- Martynaa, zaczekaj!- krzyknął Łozowski 

-Co chcesz? Znowu mnie pobijesz

- Nie, chciałem porozmawiać. 

- Nie mamy o czym! 

- Mamy. Chcę się za wszystko przeprosić! Wtedy 

tamtej nocy co ci to zrobiłem byłem pijany i naćpany. 

Nie wiedziałem co robię. Wiem że tyle razy 

obiecałem ci że się zmienię ale to już naprawdę 

ostatni mój błąd. 

- Nie wierze ci! 

- Martynaa wiesz ile 

bym dał żeby teraz móc patrzeć na ciebie na naszą

 córeczkę! Zniszczyłem to wszystko bo jestem 

idotą. Chcę tylko żebyś była szczęśliwa. Proszę cię 

wybacz mi. 

- Tyle byś dał, a w rzeczywistości 

zawsze kłamiesz! 

- Nie obiecję, że się zmienię. 

Dla ciebie. 

- Zraniłeś mnie. Powiedziałeś że byłeś tylko 

dawcą nasienia a ja pojemnikiem. 

- Ja wcale tak nie

 myślałem. 

- Miałeś problem że pojechałam z Julią

do szpitala a ona wtedy mnie potrzebowała. Byś

 zobaczył Grześka jak pierwszy raz wziął małego na 

ręce  to może byś zobaczył jak wygląda prawdziwa

 miłość a nie tylko jej urojenia. 

- Martyna wiem. To było okropne ale ja po prostu 

wtedy miałem zły dzień.

 - Zły dzień? ile osób ma złe dni i nie zachowują 

się tak jak ty! 

- Przepraszam, proszę wybacz mi.

 Będzie tak jak dawniej. 

- Nie będzie tak jak dawniej. 

Ja kocham Tomka! 

- Nie wiedziałem że jesteście

 razem. 

- Jesteśmy. 

- No dobrze. To przynajmniej 

zostańmy przyjaciółmi. 

- Dobrze Wojtek. Wybaczę ci

 ale nie psuj tej naszej ,,przyjaźni". 

- Obiecuję. 

Wojtek objął mnie i poszedł w swoim kierunku a ja w

 swoim. Pogodziłam się z nim ale zrobłam to 

głównie po to żeby zespół się nie rozpadł... Weszłam

 do domu. Chciałam o wszystkim powiedzeć 

Tomkowi, lecz nie było go w domu. Na stole leżała

 kartka ,,Jestem w mieście. Mam dla ciebie 

niespodziankę. Poczekaj do wieczora. Kocham Cię.

 Tomek ". (przepraszam że taki krótki ale mam 

strasznie dużo na głowie ;( kurde źle napisałam

 poprzedni rozdział ;( następnym razem będe uważać 

na to co pisze aby was nie urazić.... Stawka 38 

komentarzy :D Bigg'up  ;** )


sobota, 29 września 2012

Niemożliwe? A jednak...

Po pewnym czasie Wozzo doczekał się tego czegoś na co czekał... Było nieeźlee. Lecz pewnego dnia stało się coś czego nikt się nie spodziewał... Julia Zadzwoniła do mnie  żebym jak najszybciej przyjechała po nią i żebyśmy pojechały do szpitala bo czuła że zaraz urodzi. Dotarłam do niej jak najszybciej mogłam..  Gdy byłyśmy już na miejscu przybiegł doktor i zabrał ją na sale... ja czekałam na Dziamasa  na korytarzu. Po paru minutach dojechał w wielkim stresie...
-Heej Mar.. i coo?
-noo nic narazie jest tam na sali niedługo doktor wyjdzie stamtąd i powie nam wszystko... Po 40 minutach wyszedł z uśmiechem na twarzy...
-Gratulacje panie Dziamka! ma pan pięknego syna...
Dziamas zrobił oczy jak latarnia i powiedział:
-naprawdę?! a kiedy mogę zobaczyć narzeczoną i synka? 
-już za moment opuszczą sale, lecz niestety narzeczona musi jeszcze parę dni tutaj zostać... 
-dobrze niech tak będzie jak pan mówi.. po chwili wyszła Jula z malutkim Patrykiem.. Dziamas pierwszy wziął go na ręce i zaczął lekko tulić... potem przyszła kolej na mnie... po 20 minutach zostawiłam ich samych i wyszłam ze szpitala...
-cholera! zapomniałam o wizycie u lekarza! pomyślałam.. po  czym wyjęłam Iphon'a i aż się przeraziłam 24 nieodebrane połączenia od Wojtka...  natychmiast oddzwoniłam do niego 
-no gdzie ty do jasnej cholery jesteś że nie odbierasz jak dzwonie?!
-sorry Wojtek ale byłam z Julią w szpitalu bo urodziła...
-a pamiętałaś że miałaś dziś też iść do lekarza w tej sprawie??!
-całkiem o tym zapomniałam.. ale Julia...
-nie obchodzi mnie Julia! 
-ale Wojtek zrozum ona potrzebowała mnie w tamtym momencie...
- No to masz problem bo ja nie chce mieć Narzeczonej która zapomina o wszystkim dookoła...
-Ty chyba sobie żartujesz?!? jak możesz po raz kolejny zostawić mnie i to jeszcze w dodatku w takim stanie!???! 
-jakim stanie?
-noo kurna w ciąży jestem debilu !!!! i to jeszcze z tobą!
- masz problem bo ja się tym już wcale nie interesuje więc sorry nie chce ciebie a tym bardziej tego dzieciaka!
-tamtej nocy mówiłeś całkiem inaczej...
Po czym się rozłączył.. Pobiegłam do auta i miałam ochotę się zabić... przez pewien powód... stałam na parkingu i płakałam.. do czasu kiedy nie zadzwonił Tomson.
-Heej! coo tam u ciebie? 
-cześć nie ważnee..
-czemu płaczesz?
-domyśl się..
-yyyy no niewiem..
-Kuurna ten Debil zerwał zaręczyny i powiedział że go już nie interesuje a tymbardziej to że jestem z nim w ciąży...
-ooo Fuck! nieee teraaz to już naprawdę przesadził... Przyjechać do ciebie?
-jak byś mógł to przyjedź jestem na parkingu przed szpitalem...
-okeej mała już jade.....
Po jakiejś chwili przyjechał i wsiadł do mojego auta..
-noo heej.. widze że naprawdę gościu sobie przegiął...
-wiem o tym i jestem pewna że już nigdy mu nie zaufam i nigdy z nim już nie będę... chciałabym być z kimś z kim bym była naprawdę szczęśliwa i żeby ten ktoś nigdy mnie nie zostawił tak jak on.
-Myślisz że moglibyśmy spróbować jeszcze raz?
-jeżeli obiecasz że nigdy mnie nie zranisz i nigdy nie zostawisz, to myślę że tak.
-obiecuje że tak będzie..
-jesteś pewien?
-tak, jestem pewny że tak i powiem ci że nawet coo do dzieecka to nawet taka rola mnie interesuje..
-wreszcie jeden normalny.. heeeeheehehee 
-hahaha noo doczekałaś się... to co może pojedzieemy gdzieś żeby poprawić ci humor?
- okieej xd
7 miesięcy później ok. 23:47 wracałam od Juli do Tomsona, szłam ulicą przy której stał Dom pracy twórczej pod którym siedział Wojtek i jacyś jego nowi kumple... Gdy on mnie zobaczył, podniusł się i zaczął się zbliżać... był bardzo pijany więc ledwo co się trzymał na nogach...
- noo heej lalaa długo się już nie widzieliśmyy prawda?
 -weź się odwal dobra?
- niee a czeemu? przecieeż możemy się zabawić tak jak kiedyś.. 
-nie! weź spadaj! po czym walnęłam go w twarz...
on się wkurzył i zaczął mnie szturchać, bić i kopać w brzuch...  a po paru sekundach poczułam mocne uderzenie w twarz po których zemdlałam. Ocknęłam się po jakimś czasie leżąc na chodniku. byłam cała okrwawiona na twarzy i rękach.. dwa wybite zęby i podbite oko.
Do domu miałam jeszcze kawałek drogi więc nie byłam w stanie iść dalej... Chciałam zadzwonić po Tomka ale oni zabrali mi telefon.
Ledwo trzymając się na nogach podniosłam się i ruszyłam do domu... była 02:40 zadzwoniłam do drzwi i czekałam aż Tomson mi otworzy ( Był on powiadomiony tym że będe wracać później od Julii.)
 -ja pierdziele! co się stało??!!!!!
-nie byłam w stanie nic powiedzieć weszłam i zamknęłam się w łazience... wyszłam po 10 minutach..
-Tomek, przepraszam że dopiero teraz jestem w domu..
-spoko powiedz mi co się stało bo jestem okropnie zdenerwowany...Julii i niestety szłam drogą obok Domu Pracy Twórczej a tam był Wojtek z jakimiś typami, był bardzo pijany  i podszedł do mnie i zaczął coś tam gadać żebyśmy zabawili się tak jak wtedy i ja go w tamtym momencie mocno walnęłam w twarz po czym on zaczął mnie bić i kopać w brzuch a po jednym momencie poczułam mocne uderzenie w twarz. i teraz strasznie się boje wychodzić z domu... 
- o niee! zabije gnoja!!!! jeszczee trochee a naprawdę tam do niego pójdę i coś mu zrobie...
-chodź, pojedziemy do szpitala muszą cię przebadać..
Pojechaliśmy tam, lekarze opatrzyli moje miejsca pobicia i zrobili odpowiedni opatrunek.. 
po 5 tygodniach pewnej nocy poczułam mocne kłucia w brzuchu. Obudziłam Tomsona...
- tomeek! chyyba będe rodzić!
-coo?! teraz?! to szybko do auta!
dojechaliśmy na miejsce i pobiegliśmy na miejsce porodówki...
-Doktorze! ona będzie rodzić! 
-szybko zapraszamy na sale!!
Tomek czekał na korytarzu a ja zostałam na sali...
Stało się coś czego nikt by się nie spodziewał...
Lekarz był totalnie załamany... sygnał w tętnie się zwalniał co raz bardziej.... aż nagle pik pik pik piiiiiiiiiiiiiiiiiiiii.... Koniec sygnał się zatrzymał po porodzie... Przy porodzie Poroniłam przez wielki stres podczas ciąży... Lekarz zawołał Tomka na sale... w pewnym momencie nadszedł czas i na mnie chłopak się załamał po tym co się dowiedział .. ale nagle sygnał powrócił...  to było chwilowe omdlenie....
 Lecz niestety Dziecko nie przeżyło... To wszystko było przez Łozowskiego... ( noo to maciee xd Ohooo ale sie ooopisałam xd Podwyyższam stawke na 30 kommentów :PP Bigg'up ;**

wtorek, 25 września 2012

Witajcie Kochani! Bardzo Was Przepraszam że ciągle czekacie na kolejny rozdział którego jeszcze nie wstawiłam. Domyślam się że jesteście na mnie bardzo wkurzeni z tego powodu. Niestety narazie nie moge go wstawić bo prawie wcale nie mam dostępu go kompa a jak już mam to tylko na chwilkę że nie zdążam go napisać. OBIECUJE WAM ŻE DODAM GO W SOBOTE :)))) Przepraszam was za ten Wasz zmarnowany czas na patrzenie czy  nie ma rozdziały, prezykro mi że tyle musicie czekać.. ;( Pozdrawiam i Bigg'up ;**

poniedziałek, 17 września 2012

Gdzie jest Dziamas?! cz.2

-A ty skąd się tu wziąłeś?!  (w tej samej sekundzie z głównego wejścia do galerii wyszli pozostali chłopcy z Afromental wciągnięci w ten plan dowiedzenia się o tajnych spoktaniach Dziamasa......) 
-Chłopaki?  a wy skąd się tu wzieliście???
-Myyy  właśnie teen nooo właśnie wychodzimy..... (powiedział Baron) 
-Dobra czy ktoś może nam wyjaśnić co się tutaj dzieje?? Zakomunikowała Zdenerwowana Julia...
-Ok to jest tak, najpierw My chcemy się wszyscy dowiedzieć co was łączy... powiedział wesoły Łozo..
-Grzesiek wytłumacz im to wszystko....
Dziamas zaczął nam opowiadać co tak naprawdę ich łączy i od kiedy są ze sobą... po czym zabrał nas na Lody. Później jakoś czas leciał... mijały miesiące dopóki nie dowiedzieliśmy się że Julia jest w ciąży z Dziamasem....   Była to dla nas wiadomość nie do uwierzenia... Było widać że dziewczyna się bardzo cieszyła z tego że zostanie mamą..  Po paru dniach wieczorem u mnie w mieszkaniu... 
-Eeej Martyynaaa ....
-słuuchaam cieee?
-To my kiedy... teen no wieesz.... powiedział Łozowski śmiejąc się .... 
-Domyślam się że chodzi ci o....
-Tak właśnie xd hahahaha 
-niedługo się dowiesz ..... (przepraszam że taki krótki ... :( będzie kolejny dłuższy napewnoo....
dobra chcecie ciąg dalszy? podwyższam stawke na 17 komentarzy xd Bigg'up  ;***

sobota, 15 września 2012

Gdzie jest Dziamas?!

Pewnego dnia chłopaki mieli próbę, lecz ku ich zaskoczeniu nie pojawił się na niej Dziamas.
Dzwonili do niego co chwile lecz on nie odbierał.
Musieli grać bez niego... po jakiejś godzinie do studia wszedł zadowolony Dziamarrę z Bananem na twarzy, -Chłopie! gdzie ty się włóczysz?! próbę zaraz kończymy a ty najlepiej pod koniec przyłazisz... 
-spoko ludzie już jestem i po problemie...
Chłopaki po 30 minutach skończyli próbę i wyszli ze studia na górę do mieszkania. Śniady poszedł do kuchni przygotowywać obiad a reszta towarzystwa zasiadła w salonie przy xboxie. Dziamas poszedł na piętro do swojego pokoju po czym wrócił dość elegancko ubrany. Gdy zadzwonił mu telefon uciekł na drugi koniec domu i po chwili rozmowy wrócił do przedpokoju 
-Grzechu! a ty gdzieś się wybierasz? zapytał Lajan...
-Tak tylko po mieście połazić idę....
Ta wymówka wzbudziła w Łozie i Tomsonie Pewne podejrzenia...  Postanowili go śledzić.... Dziamas wsiadł w taksówkę a Tomson i Łozo do auta Tomsona.... Jechali za nim aż do Parku. Wysiedli z auta i w średniej odległości poszli za Grześkiem. Zobaczyli że usiadł na jednej z ławek, po chwili dołączyła do niego jakaś dziewczyna..,  która na powitanie go pocałowała
-Ej Wojtas! To chyba jest Julia! ta stylistka Martynyy..
-Noo podobna jest i nawet to chyba ona.... 20 minut później zaczęli się dość namiętnie całować... Łozo z Tomsonem ciągle obserwowali to całe zajście... Po jakiejś Godzinie wrócili do domu, bo Dziamas szedł w ich kierunku... wrócili akurat na obiad... Wozzo opowiedział mi to co się wydarzyło w parku więc postanowiłam do niej zadzwonić i zaprosić do siebie...   Za trzy godziny Julia przyszła do mnie więc specjalnie zaczęłam temat o miłościach...
-Ej Julia... Masz jakiegoś Boyfrienda?
-nie mam narazie...
-seerio?
-noo 
-coś mi tu kłamiesz....
-noo dobra masz mnie.. 
-noo to kto to jest? 
-nie powiesz nikomu?
-nie powiem napewno ...
-ok więc to jest tak: od nie dawna spotykam się z Dziamasem...
Wooow!! Wojtek miał racje co do dzisiejszego wydarzenia w parku... Pomyślałam po czym powiedziałam jej...
-noo Szczęściarz z Grześka hehehehe
-noo może masz racje....
nasze spotkanie trwało jeszcze godzine... Julia poszła do domu a chwilę potem zadzwonił Łozo..
-heej kociee! 
-sieem Wozz... 
-i jak powiedziała ci?
-tak, to jest prawda oni są ze sobą od nie dawna... 
-w takim razie mam co do tego pewien plan... powiedział Łozo Podejrzanym głosem...
-noo dawaj..
- to będzie tak:
Ty jutro pójdziesz z nią pod Galerie H. Złote Tarasy a ja z Dziamasem też się tam pojawimy...o 14:45 ty Przyjdziesz z nią od prawej a ja z nim od lewej ale oni nic nie mogą wiedzieć że się zobaczą...

-ok spoko, niezły ten twój plan... już zaraz do niej dzwonie... 
-a ty dziś do mnie przyjedziesz?
-wieesz no niewiem a może ty dziś przyjedziesz, a nie ciągle ja?
-ok zaraz będe...
po rozłączeniu się z Łozem zadzwoniłam do Juli powiadamiając ją o jutrzejszym wyjściu do galerii, Dziewczyna zgodziła się... Potem przyjechał Wozzo i siedzieliśmy do późna na balkonie... na następny dzień po południu Wojtek pojechał po Dziamasa a ja po Julie... gdy byliśmy na miejscu, zgodnie z umową szłam od prawej strony galerii a oni od lewej... Po chwili Zobaczyłam wyłaniające się dwie postaci... Dziamas szedł w okularach i był zagadany przez Łoza więc na początku nas nie widział.. Julia tak samo ... moment później specjalnie weszłam na przeciw chłopakom tak aby Julia i Dziamas się zderzyli.. tak właśnie się stało :
-Grzesiek?
-Julia? dziamas z emocji aż ściągnął okulary...
-Co ty tutaj robisz?!  

(chcecie wiedzieć co było dalej?.. abym dodała ciąg dalszy musi być przynajmniej 12 komentarzy, Piszcie w nich swoje ksywki ;DD  jeżeli chcecie to możecie popisać ze mną na GG : 41076268 :P  Bigg'up ;** )
Rock On Rock On